|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Empathia
Nemezis
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Melodie Regnard Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Pią 11:49, 05 Sie 2011 Temat postu: [Fan Fick],,Prawdziwa Historia Drake'a Merwina" by Em |
|
|
To parodia, którą piszę na tamtym forum, więc oczywiście dodaję także tutaj Troszeczkę dużo tego, ale proszę się nie zniechęcać
Ah, Jagodo, sorki za tytuł ale mi się nick nie zmieścił -.-
,,Uśmiech"
Drake spojrzał na swoje odbicie w dużym lustrze, wiszącym w przedpokoju. Miało posrebrzaną ramę z wymalowanymi ręcznie kwiatami. Zachwycony Drake od razu postanowił nabyć w swoje posiadanie to istne arcydzieło. ,,Pożyczył" je od Astrid. Pogładził biczem po swoim odbiciu, po czym przygładził włosy.
-Jaki piękniś ze mnie. Cud, miód i orzeszki- Cmoknął z zachwytem.
Jednak chwilę potem przypomniał sobie o jednym błędzie w swoim perfekcyjnym wyglądzie i posmutniał. Chodziło mianowicie o uśmiech, który przyprawiał o dreszcze. Drake wyszczerzył zęby do swojego odbicia, po czym zakrył ręką oczy lustrzanego Drake'a.
-Nie patrz, Drake'usiu, to widok doprawdy nieładny.-Przybliżył się do lustra- Śmiem powiedzieć nawet, że brzydki. Naprawdę masz zęby jak u rekina.
Pokręcił smutno głową, a jego oczy zaszkliły się.
-Ty też płaczesz?- szepnął do swego odbicia- To smutny widok- Odwrócił się i schował twarz w dłoniach. Pół godziny później stwierdził, że nie może dłużej się mazać. Poszedł posprzątać w pokoju. Mieszkał na przedmieściach Perdido Beach, niezauważony przez nikogo. Wszedł do pokoju z żółto-różową tapetą w kolorowe misie i serduszka. Na półce ustawione były dzbanuszki, które własnoręcznie pomalował i ozdobił. Zawsze spoglądał na nie z nieskrywaną dumą.
-Moje maleństwa, tatuś zaraz odkurzy- Drake sięgnął po fioletową miotełkę do kurzu. Po walce z kurzem i przeczytaniu najnowszego ,,Bravo Girl" znów zaczęły nachodzić go ponure myśli o swoim wyglądzie, który nie jest do końca idealny. Nagle przyglądając się plakatowi swojego idola Zaca Efrona przyszedł mu do głowy genialny pomysł. Zerwał się na równe nogi i wpierw posyłając całusa Zacowi powieszonemu nad łóżkiem, wyszedł z domu. Pogrążony w zadumie mijał dzieciaki które na jego widok uciekały z krzykiem i płaczem. Dotarł do ratusza i wparował do Sama. ,,Zapomniałem zapukać"- pomyślał przerażony, jednak było już na to za późno. Sam na jego widok pisnął jak mała dziewczynka i spadł z swojego obrotowego krzesła. Przerażony Drake spojrzał za siebie. Nikogo nie było.
-Sammy! Nie żartuj sobie w taki sposób, przestraszyłeś mnie...
Sam odetchnął, po czym znowu usiadł przy biurku.
-Co cię do mnie sprowadza, D-Drake?
-Przyszedłem po radę.
-Nie wiem, czy po ostatnim spotkaniu z tobą chcę ci pomóc- warknął Sam, przypominając sobie biczorękiego pochylonego nad nim i walącego w jakieś dziwne miejsca.
Drake zrobił smutną minkę.
-Chciałem tylko zabić komara, który na tobie usiadł...
Sam spojrzał na niego z niedowierzaniem.
-Dobrze. Więc z czym masz problem?
-Chodzi o zęby...
-Proponuję pastę do zębów.
-Używam najnowszej pasty i mam białe zęby bez czekania!- Oburzył się Drake- Ale nie o to chodzi. Czy Dahra zna się na operacjach plastycznych?
-Nie słyszałem jeszcze o operacjach plastycznych zębów, Drake.
Drake machnął niecierpliwie biczem, niechcący uderzając w stół.
-Ups... Przepraszam. Chodziło mi o takie drobne... poprawki raczej. Jak u Zaca Efrona- wyszczerzył zęby.
-Nie sądzę, by Dahra mogła ci pomóc.
-Dobrze... Ale jak w ETAP-ie pojawi się ktoś od naprawiania zębów to daj znać, ok?
Drake westchnął i wyszedł z ratusza. Pogrążony w melancholii dotarł do domu, zaopatrzył się w paczkę chusteczek, założył piżamkę, schował się pod kocyk i włączył Titanica.
,,Przygotowania"
Drake, usłyszawszy zwyczajowe ,,kukuryyku" otworzył zaspane oczy. Przez chwilę wsłuchiwał się w cudowne odgłosy budzika w kształcie kogucika.
-Ah, słoneczko już wstało- Przeciągnął się i wstał, wsuwając nogi w żółciutkie, włochate kapciuszki. Zapomniał o smutkach poprzedniego dnia.
-Witaj, kochany- Pocałował swoje odbicie, pomachał i ruszył do łazienki- Będę tęsknił...
Po 2-godzinnej toalecie trwającej 3 godziny wszedł do kuchni i zrobił sobie śniadanko. Pochłonąwszy kaszkę napił się super słodkiego soczku malinowego i pogładził po brzuszku. Bardzo zadowolony pomyślał, co by tu z sobą zrobić. Nagle podskoczył i pobiegł do telewizora.
-Prawie bym przegapił codzienną dawkę Słonecznej Sonny!
Około godziny 11 usłyszał w swojej głowie głos Gaiaphage. Zerwał się na równe nogi.
-Gaiaphage zaprasza na herbatkę o 17! Mam tylko 6 godzin na przygotowania... - westchnął- Moja osoba potrzebuje o wiele więcej czasu, inaczej nikt nie doceni mojej oszałamiającej urody.
Nie chcąc zwlekać zabrał się do roboty. Umył włosy, wcierając w nie potem całą tubkę najlepszej odżywki. Włosy prawdziwego mężczyzny zawsze muszą być miękkie i lśniące. Chcąc szczędzić wam tych strasznych szczegółow, przesuniemy się w czasie do momentu w którym Drake zdejmuje papucie nasuwając na nożki eleganckie buciki, pasujące do równie eleganckiego garnituru. Na bicz zakłada różową skarpetę w białe paski. Chociaż... możliwe, że jest to biała skarpetka w różowe paski. Drake na chwilę staje w milczeniu, by to przemyśleć. Po piętnastu minutach zostaje wyrwany z zamyśleń. Czas na ostatni przegląd w lusterku. Drake gładzi swoją gładką jak pupcia niemowlęcia twarzyczkę i mamrocze coś z zadowoleniem.
-No, no... Opłacało się wcierać codziennie przed snem kremik...
Drake przed wyjściem wyciera buty w wycieraczkę i wychodzi. Na drodze mija bezimiennego Bartłomieja i pozdrawia go ruchem ręki. Bartłomiej wydaje zduszony okrzyk i biegnie w odwrotną stronę. ,,Pewnie oszołomiła go moja uroda. Nie ma co się dziwić chłopakowi"- myśli(!!!) Drake, po czym dziarsko maszeruje w stronę sztolni, co chwilę nerwowo zerkając na zegarek. Nie może przecież spóźnić się na tak ważne wydarzenie jak herbatka z Gaiphage!
,,Herbatka z Gaiaphage"
Drake zapukał do drzwi ,,domu" Gaiaphage. Dobrze, że Ciemność zainwestowała oszczędności w te drzwi. Teraz nie musi bać się napaści złodziei. Otworzyła mu zielona, niekształtna masa z oczami jak u Littlest Pet Schop, które Drake zbiera po kryjomu.
-Gaiaphage kochana!
-Drakey!
Wymieniają ,,powietrzne" całusy.
-Drake, czy to najnowszy odcień szminki? - pyta Gaiaphage z uznaniem.
-Owszem. Różowawa Zieleń, hit sezonu.- Odpowiada rozpromieniony Drake.
Gaiaphage kiwa głową.
-Jestem do tyłu, nadal używam Zielonego Różu... Chodź, zaprowadzę cię do salonu.
Przechodzą torami aż na sam dół, do małej jaskinki. Na środku stoi stół, a na kamieniach wokół niego siedzą goście. Lana z nogami na stole, oraz Duck.
-Witam wszystkich zgromadzonych.- Wita się Drake- Lano, nieznośna pannico, zdejmij proszę nogi ze stołu, to ...niesmaczne.
Lana zdejmuje nogi i obdarza go cierpkim uśmiechem.
-Jaka gustowna skarpeta, Drake.
Drake nie odpowiada, tylko siada naprzeciwko niej, koło przerażonego i zdziwionego Ducka. Lanę najwyraźniej bawi ta sytuacja. Odwraca się do Gaiaphage, siedzącego/ej koło niej.
-To gdzie ta herbata?
Gaiaphage mruga swoimi wielkimi oczkami.
-Jaka herbata?
Lana uderza się ręką w głowę.
-Zaprosiłeś nas na herbatę, nieprawdaż?
Zielona mazia siedzi jeszcze przez chwilę zdezorientowana, po czym przypomina sobie cel zgromadzenia.
-No tak, tak, przepraszam, już idę do kuchni- Mruczy i turla się do następnego ,,pomieszczenia"
-Trochę przygłupia ta ciemność.
Drake z przerażeniem patrzy na Lanę i zatyka sobie usta dłonią.
-Lano... Nie wolno używać takich brzydkich słów, to ...nieładne.
W tym czasie rozlega się jakiś łomot. To Gaiaphage turla się z powrotem, trzymając (w czym???) tacę z filiżankami i cukrem.
-Duck, nalejesz wszystkim herbaty?
Duck drżącymi rękoma spełnia rozkaz, wylewając przy okazji troszeczkę.
-Duck! Mój obrus! Wylałeś herbatkę na mój piękny obrus! Cóż ja teraz pocznę! Przecież nie mam tutaj żadnego Vanisha!
-Tutaj nie ma obrusu- zauważa Lana.
-No tak- Mruczy Gaiaphage.
Piją w milczeniu.
-A jakiś poczęstunek?- Pyta Lana z ironicznym uśmieszkiem- Jak mogłeś/aś podać herbatę bez herbatniczków albo ciasteczek?
Gaiaphage siedzi zmieszany, po czym chrząka cicho.
-Macie tu przecież... trochę tego, gruzu i kamieni naprzykład.
-Mniam, mniam!- Krzyczy Drake chcąc ratować sytuację- Dobrze. Wszyscy skończyli pić? To teraz śpiewamy piosenkę.
Lana patrzy na niego z niedowierzaniem.
-Jakieś propozycje?
-Może ,,Płonie ognisko w lesie?"- pyta Lana i parska śmiechem.
-To nie było śmiesznie. Sam zaśpiewam, Gaiaphage, bierz gitarę!- mówi Drake, wzbudzając jeszcze większy wybuch śmiechu ze strony Lany.
-W czym Gaiaphage będzie trzymało gi-gitarę?
Jednak Ciemność radzi sobie i słychać pierwsze akordy.
Drake zaczyna śpiewać(to:http://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk&ob=av2e) bujając się w prawo i w lewo z głupim uśmiechem. Po chwili piosenkę przerywa Lana wpatrująca się w Gaiaphage.
-Czy ty... czy ty płaczesz?
Gaiaphage cały zapłakany kiwa głową.
-Ze wzruszenia. Przecież ma chłopak talent- odwraca się do Drake'a - Koniecznie wrzućmy filmik na youtube, może wypatrzy cię Usher i staniesz się megasławną gwiazdą!
-Ło matko!- krzyczy Lana, przeczuwają co się za chwilę stanie.
Biorą się do nagrywania piosenki. Gaiaphage z kamerą, śpiewający Drake, zdumiony Duck i waląca głową w ścianę Lana.
Dzisiejszego dnia nasz Drake'uś zasnął z główką przepełnioną marzeniami o karierze i byciu gwiazdą.
Inteligentna Dyskusja Sama i Drake'a
Drake mija Clifftop i idzie na plażę, w kierunku bariery. Na piachu rozkłada skrzynki z narzędziami i bierze się do roboty. Po pięciu minutach bezwładny opada na piasek, przypominając sobie, że zapomniał nałożyć na swą cudną twarzyczkę codzienną dawkę kremiku. Jednak po chwili wstaje i przekonuje sam siebie, że to co robi jest ważniejsze nawet od jego gładziutkiej buziuńci. Po chwili znów opada na piach, zastanawiając się jak w jego mądrej główce mógły zrodzić się takie straszne myśli. Jednak przyznaje sobie rację i znów wstaje, tym razem nie spadając z powrotem. Wali jak oszalały w barierę różnymi narzędziami. Próbuje przeciąć ją nawet piłą mechaniczną. Koło południa nadal się nie poddaje. Mimo przeciwności walczy z barierą. Denerwuje go słońce padające na twarz, przecież zapomniał nasmarować się filtrem przeciwsłonecznym. Denerwuje go też Lana, siedząca na balkonie hotelu z miską popcornu w rękach. A najbardziej denerwuje go Sam, stojący i przyglądający się mu ze zdziwieniem. ,,Zaraz... Sam?"
-Co ty tu robisz, Sammy?
-Zastanawiam się co robisz.
-A nie widać?- warczy Drake, jednak po chwili przypomina sobie, że musi być przecież miły dla wszystkich- Próbuję rozwalić to coś.
Sam unosi brwi. Wysoko, wysoko.
-Przecież wiadomo, że nie da się jej rozwalić.
Drake nie odzywa się, jednak wie, że Sam ma rację. Nagle wybucha płaczem.
-Ty nic nie rozumiesz! Ja muszę ją rozwalić!- Szlocha Drake- Ja.. Dostałem telefon od Ushera, mówił, że jak zniknie bariera, to zostanę wielką gwiazdą! Tyle, że ja nie chcę czekać aż 14 lat! Ja chcę być nią teraz!- Siada wstrząśnięty na piasku.
Sam bardzo zdziwiony trawi słowa Drake'a po czym siada przed nim po turecku.
-Dlaczego 14 lat?
Drake przybiera poważny wyraz twarzy. Biczem niemal poprawia sobie okulary, których nie ma.
-To chyba oczywiste. Znika się w wieku 15 lat, prawda? ETAP trwa od roku.- tłumaczy cierpliwie- Bariera zniknie, kiedy skończy 15 lat.
Sam siłą próbuje się nie roześmiać.
-Masz jeszcze jakieś inne ciekawe teorie?
Drake uśmiecha się zarozumiale.
-Jeszcze jedną. Za wszystkim stoi Dundersztyc- Unosi rękę- O tak! To wszystko jego wina! To on zmniejszył obszar swoim zmniejszonatorem i zamknął nas w szklance! Potem oddał nas do Cyrku Fineasza i Ferba, a oni zaprosili tłumy i sobie teraz nas oglądają- W oczach Drake'a pojawiają się łzy- To dlatego zawsze kibicuję Fretce.
Sam otwiera usta, jednak Drake mu przerywa.
-Tak, tak, wiem, że są za młodzi- Przewraca oczami.
Sam nie komentuje tego. Znów powstrzymuje się od śmiechu- Na śmiech będzie pora, w domu, gdy będzie opowiadał to Astrid.
-Powinieneś napisać książkę...
Drake dumnie unosi głowę.
-Jestem w trakcie. ,,Filozofia Drake'a'' Może nawet pozwolę przeczytać ci ją jako pierwszemu.
-Będę... zaszczycony. A teraz chcę powiedzieć ci tylko tyle, że nie musisz się martwić. Bariera zniknie wcześniej. Jestem tego absolutnie pewien.
Drake rozpromienia się i rzuca się Samowi na szyję. Całuje go w czoło.
-Dziękuję, dziękuję...
Zdezorientowany Sam wstaje.
-Pójdę... już.
Zostawia szczęśliwego Drake'a w jego krainie tęczy, serduszek, gwiazdek i jednorożców. Jednak za chwilę Drake, zauważywszy, że zachodzi słońce i niedługo się ściemni, zaczyna rozglądać się z paniką w oczach. Potem biegnie i rzuca się na nogę Sama.
-Nie zostawiaj mnie tutaj, błagam! Boję się Buki!
-Buka nie istnieje.
-No to zawsze pozostaje Pepe pan dziobak. On zawsze mnie przerażał.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Empathia dnia Pią 12:48, 05 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Star
Gaiaphage
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Aria Chambers Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Pią 12:54, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Świetne. Potrafisz pisać i to naprawdę dobrze
Czekam na kolejne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mystery
Gość
|
Wysłany: Pią 13:19, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
To jest GENIALNE. Nic więcej nie powiem Połączenie talentu pisarskiego z niebanalnym humorem, wcale nie głupim Brawo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Helen!
V kresek
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: [-] Elektra Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Pią 18:30, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Nie no, Ilonek, zawsze widziałam, że masz talent do komedii [ ] Ale to przebija wszystko. To jest boskie! Zamierzasz napisać C.D.?
Nie rób spacji przed znakami interpunkcyjnymi...
S.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Empathia
Nemezis
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Melodie Regnard Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Pią 19:43, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Zamierzam. Ilonek(????????????????????????) I ta aluzja była doprawdy bardzo śmieszna, ha, ha. Może napiszę coś z tobą w roli głównej, co?
Żartuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mystery
Gość
|
Wysłany: Pon 21:23, 15 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
A ja czekam na kolejne części
|
|
Powrót do góry |
|
|
Empathia
Nemezis
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Melodie Regnard Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Pon 21:40, 15 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Depresja i straszna Astrid
Zdołowany Drake usiadł na kanapie. Próbował poprawić sobie humor seansem Słonecznej Sonny i Jonas L.A, jednak nie działało. Nadal był załamany. Poza tym, kompletnie zapomniał, że w ostatnich odcinkach Sonny i Chad zrywają ze sobą. Pociągnął nosem i wstał. Wziął paczkę chusteczek, swój ulubiony kocyk z Pikachu i wyszedł z domu. Zamierzał udać się do osoby, której ufał najbardziej, i która zawsze go wysłuchiwała. Do swojego najlepszego przyjaciela. Zapukał do drzwi.
-Witaj, Astrid, czy zastałem w domu Sama?
Dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem.
-Nie ma go w domu.
Drake wybuchnął płaczem i padł na kolana.
-Nieeeeeeeee!
Dziewczyna spojrzała na niego z litością i wciągnęła do domu. Posadziła go na krzesełku Pete'a.
-To co tam u ciebie, Drake?
Chłopak zaczął szlochać.
-Zgaduję, że nie za fajnie. Zaparzę ci rumianku.
Chłopak pokręcił głową.
-Na uspokojenie najlepsza jest melisa.
Astrid przewróciła oczami i ruszyła do kuchni. Nagle do pokoju wszedł mały Pete, zapatrzony w grę.
-Siemasz, Pitiii.
Pete podniósł głowę znad gry i obdarzył go morderczym spojrzeniem.
-Siedzisz. Na. Moim. KRZESEŁKU!!!
Chłopiec zaczął krzyczeć i płakać. Astrid wbiegła do pokoju i zaczęła coś do niego mówić. Gdy Petey nie przestał chwyciła go za rękę i po prostu wyrzuciła przez okno.
-Dobry rzut- chlipnął Drake.
Astrid schyliła się i podniosła z dywanu grę. Patrzyła się na nią tepo przez chwilę, po czym wyrzuciła ją przez okno. Rozległ się wrzask.
-Mojaaaa głowaaaaa!
Dziewczyna wściekła podeszła do okna.
-Zamknij się, ty durny bachorze! Nie wpuszczę cię, dopóki nie nabijesz 78 lv na metinie!
Zatrzasnęła okno z całej siły, po czym uśmiechnięta odwróciła się do Drake'a. Biczoręki spojrzał na nią z przerażeniem, po czym wybiegł z domu, z płaczem. Pobiegł do swojego domu i schował pod łóżkiem. Drżał ze strachu na myśl o czającym się gdzieś Pepe panu dziobaku i Buce. Teraz doszła do nich Astrid. Astrid Ellison, straszna Astrid. Drake zaszlochał. Nagle usłyszał w swojej głowie głos Gaiaphage. Wyszedł spod łóżka.
-Gaiaphage ma dla mnie bardzo ważną wiadomość.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Empathia dnia Pon 21:43, 15 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Star
Gaiaphage
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 728
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Aria Chambers Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Wto 11:00, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Super! Nie znałam Astrid od tej strony xD
Jesteś geniuszem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mystery
Gość
|
Wysłany: Wto 21:37, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Pete podniósł głowę znad gry i obdarzył go morderczym spojrzeniem.
-Siedzisz. Na. Moim. KRZESEŁKU!!!
Chłopiec zaczął krzyczeć i płakać. Astrid wbiegła do pokoju i zaczęła coś do niego mówić. Gdy Petey nie przestał chwyciła go za rękę i po prostu wyrzuciła przez okno.
-Dobry rzut- chlipnął Drake.
Astrid schyliła się i podniosła z dywanu grę. Patrzyła się na nią tepo przez chwilę, po czym wyrzuciła ją przez okno. Rozległ się wrzask.
-Mojaaaa głowaaaaa! |
Ten kawałek jest genialny Po prostu świetny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Helen!
V kresek
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: [-] Elektra Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Pią 16:27, 23 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Kiedy będzie ciąg dalszy? Nie mogę się doczekać kolejnej części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Empathia
Nemezis
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Melodie Regnard Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Sob 20:57, 24 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Drake stanął przez ,,drzwiami" ,,domu" Gaiaphage. Cofał się ponownie podchodził. Bał się. A jeśli Usher wybrał na idola nastolatek Ciemność, a nie jego? Cóż za niesprawiedliwość!
Rozwścieczony Drake schował do kieszeni swojego ulubionego PetShopa, małą kałamarnicę o imieniu Stefan i zapukał.
Ciemność otworzyła mu drzwi i uśmiechnęła się. Wymienili powietrzne całusy.
-Oh, Drake, tak się cieszę, że cię...
-A ja nie- przerwał Drake- Jak mogłaś/eś! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi...
Gaiaphage zamrugało, a w jego wielkich oczkach z mnóstwoma gwiazdkami pojawiło się coś w rodzaju żalu.
-Dlaczego mnie oskarżasz, Drakeusiu?
Drake otarł łzy i wziął głęboki wdech.
-Nie mogę zrozumieć, dlaczego Usher wybrał ciebie. Przecież... ja jestem ładniejszy! Ty nawet... Ty.... nie używasz kremu, Gaia.
Ciemność zachłysnęła się z oburzenia.
-Oczywiście, że używam! Tego dla niemowląt. Ale nie rozumiem o co ci chodzi, Usher się ze mną nie kontaktował. Poza tym i tak uważam, że twoje osądy są podłe i niesprawiedliwe. Używamy tego samego kremu i jesteśmy bardzo podobni. Tak uważa Duck i Lana.
Nagle z kopalni wyszła Lana i usiadła na kamieniu.
-Nic takiego nie mówiłam. Stwierdziłam tylko, że jesteście tak samo tępi.
Gaiaphage ponownie zamrugało, tym razem ze zdziwienia.
-Naprawdę? A nie mówiłaś, że jesteśmy tak samo zabójczo przystojni?
Lana spojrzała na Drake i Ciemność z ironią.
-Tak, szczególnie Drake z tym swoim biczem, na który nakłada kolorowe skarpety, i ty, o, Ciemnościo, glutkowana, zielona, bezkształtna maso z oczami wielkimi jak u Littlest Petschop.
Ciemność pokiwała z zapałem głową.
-Jestem BOSKI.
Drake prychnął.
-Nie jesteś. Ja używam najnowszej pasty do zębów, i mam białe zęby bez czekania.
CIemność jakby go nie usłyszała. Tańczyła, a raczej turlała się w tą i z powrotem, śpiewając cały czas ,,Jestem boski, o tak, taki boski jestem"
Lana co chwilę parskała śmiechem, patrząc na BOSKĄ Ciemność.
Potem Gaiaphage nagle przestało śpiewać, i spojrzało na Drake'a.
-Drake, sprowadziłem cię tutaj, ponieważ muszę ci coś wyznać.
Lana wybałuszyła na nich oczy.
-Czyżby Ciemność była... -Zerwała się na równe nogi- Zaczekajcie chwilkę, ja lecę po popcorn!
Nagle zza drzewa dobiegł ich piskliwy głosik krzyczący:
-Ich mag popcorn!
Ciemność syknęła.
-Siedź tam cicho, kretynie, jesteś prezentem.
Jednak prezent postanowił się ujawnić, wychodząc zza drzewa.
-To dostanę tego popcornu?- zapytał bardzo piskliwym głosikiem- Trochę zgłodniałem, udając zombie.
-Oh, nie, niespodziankowy prezent przepadł...
Drake wyszczerzył zęby(błyskając nimi na prawo i lewo i oślepiając Ciemność-zasługa pasty do zębów białe zęby bez czekania)
-Prezent? Z jakiej okazji?
Gaiaphage przeczesało ręką(której nie ma) włosy, których również nie posiada i spojrzało z powagą na Drake'a.
-Bo, Drake, ja jestem...
Nagle wróciła Lana, z michą popcornu na rękach. Jim nie wytrzymał i rzucił się na popcorn z okrzykiem szaleńca.
Gaiaphage tupnęło nogą, której nie miało.
-Jasna cholera, Drake!
Biczoręki uniósł brwi.
-No?
-JESTEM TWOIM OJCEM!
Wszystkie głowy obróciły się w jego stronę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Helen!
V kresek
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: [-] Elektra Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Sob 21:05, 24 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Boskie! Te 'Ich mag popcorm' coś mi przypomina. Kałamarnica też jakaś znajoma. I tak fajowe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|